Ad Blocker Wykryty
W celu poprawnego wyświetlania strony prosimy o wyłączenie adblocka, pomaga nam to w utrzymaniu tej strony.
Klasyczne RPG z nowoczesnym twistem
Zawsze jestem gotów na dobrego, staromodnego RPG-a w stylu „Diablo”. Jednak „The Ascent” dodaje do tego klasycznego schematu coś wyjątkowego, umieszczając akcję w pięknie zrealizowanym cyberpunkowym świecie i wprowadzając unikalny mechanizm walki, który bardziej przypomina strzelankę na dwie gałki niż klasyczne klikane potyczki. Efekt? Gra, której nie czuję, że już grałem tysiące razy – i to dobra gra. Mimo że cierpi na pewne frustrujące decyzje projektowe, to nadal jest świetnym sposobem na spędzenie 15 godzin (lub więcej).
Perfekcyjny świat cyberpunku
Pierwszą rzeczą, którą zauważysz w „The Ascent”, jest to, że twórcy z Neon Giant doskonale uchwycili estetykę cyberpunku. Świat Veles wydaje się brudny i pełen życia, od tętniących życiem miejskich obszarów, pełnych NPC, po korporacyjne wieżowce klasy wyższej dosłownie wznoszące się ponad wszystkich innych, aż po trafnie nazwane kanały „deepStink” na samym dnie świata. Na ekranie zawsze widzisz jedną z tych rzeczy: żywe kolory, piękny deszcz (bo co to za cyberpunk bez deszczu) i nadmiar przemocy. Fabuła natomiast nie jest szczególnie wciągająca ani niezapomniana, co jest szkoda, biorąc pod uwagę, jak dobrze zrealizowany jest świat gry. Mimo to, nigdy nie znudziło mi się patrzenie na „The Ascent”.
Początkowy impet gry
Podobnie jest z rozgrywką. „The Ascent” potrzebuje chwili, aby się rozkręcić – pierwsze kilka godzin może wydawać się nieco nudne, gdzie strzelasz do cyberpunkowych odpowiedników szczurów. Jednak zanim się obejrzysz, jesteś w pełnym pędzie tej 15-20-godzinnej misji mającej na celu (a jakże) pokonanie monolitycznej korporacji. Wszystkie sprawdzone mechaniki RPG są tutaj obecne: kreator postaci, możliwość ulepszania broni podstawowych i dodatkowych, personalizowanie zbroi i umiejętności, z których każdą można także rozwijać, oraz mnóstwo zadań pobocznych. Ulepszenia broni i umiejętności to główne atrakcje, ponieważ możesz znacznie poprawić swoje zdrowie, szybkość przeładowania, poziom energii i inne elementy, które mają bezpośredni i przyjemny wpływ na rozgrywkę. Zbroja nie daje aż takiego poczucia rozwoju jak broń, ale przynajmniej na końcu wyglądasz jak potężny czołg, a po napisach końcowych możesz kontynuować grę i wykonywać zadania poboczne, jeśli tylko masz na to ochotę.
Dynamiczna walka i różnorodność przeciwników
Wszystko to składa się na rdzeń rozgrywki w „The Ascent”. Celuj, strzelaj, unikaj, zabijaj i powtarzaj. Kucanie lub celowanie nad głową również odgrywają dużą rolę w walce, choć czasem mogą irytować, na przykład gdy utkniesz na dekoracji w otoczeniu próbując zrobić unik, lub kiedy próbujesz strzelić do kogoś stojącego na schodach. Mimo to, przez większość czasu jest sadystycznie przyjemnie pociągnąć za spust, ponieważ wiele broni ma potężne efekty odrzutu lub po prostu odrywa kończyny twoim przeciwnikom. Różnorodność przeciwników jest wystarczająco duża, aby zachęcić cię do trzymania pod ręką różnych broni, które sprawdzą się przeciwko określonym wrogom, czy to celujący w cel karabin energetyczny na unoszącego się minibossa, czy wyrzutnia rakiet na wielkie roboty-pająki.
Wyzwania końcowej fazy gry
Chociaż walka przez większość kampanii była relatywnie zabawna, ostatnia część kampanii przetestowała moją cierpliwość. Jak już wiele razy widziałem, „The Ascent” stosuje filozofię późnofazowego designu polegającą na „wrzuceniu na ciebie wszystkich najtrudniejszych wrogów, z którymi już się mierzyłeś, ale tym razem naraz”, co nigdy nie było szczególnie przyjemne i tutaj również się nie sprawdza. Końcówka jest po prostu męcząca i bardziej frustrująca niż cokolwiek innego. Wątpliwe umiejscowienie punktów kontrolnych w końcowej fazie gry także nie pomaga, a mimo że masz do dyspozycji kilka metod szybkiej podróży, czasami jesteś zmuszony chodzić przez długi czas, aby dotrzeć do celu, a po drodze zawsze napotkasz losowo generowanych, irytujących wrogów. Polecam zabrać ze sobą przyjaciela, aby złagodzić ból końcowej fazy gry, choć współpraca sprawia, że „The Ascent” jest lepsze za każdym razem.
Podsumowanie: Cyberpunkowa zabawa z dynamiczną akcją
Satysfakcjonujący, pełen akcji gameplay RPG w „The Ascent” łączy się z piękną cyberpunkową estetyką, tworząc ogólnie przyjemne doświadczenie. Fabuła ani postacie nie są szczególnie niezapomniane, a starcia z wrogami mogą się potknąć na końcu, ale dynamiczna strzelanina i ultraprzeViolencja w neonowym świecie tworzą przyjazną kooperacji grę, jakiej nie widuje się na co dzień.